Klinghental
Kamil Stoch...
No i sezon trzeba rozpocząć. Dziś kwalifikację, jutro drużynówka a po jutrze pierwszy konkurs indywidualny. Jestem liderem po zeszłym sezonie więc w gruncie rzeczy nie muszę się kwalifikować i postanowiłem tak zrobić. Kasia jest razem z nami. Licencjonowany psycholog. Wódka uznał, że potrzebuję wsparcia psychicznego. Czy wy to rozumiecie psycholog i wsparcie psychiczne. Ale dobra postanowiłem się nie udzielać. On zawsze ma swoje jakieś problemy. Plusem jest to, że wszyscy w naszej kadrze są ciągle uśmiechnięci widząc ją na horyzoncie, z resztą nie tylko my. Mają tak też i Austriacy a i reszcie się udziela ten nastrój.
-Kamil chcesz ? - o wilku mowa. Kasia ubrana w niebieską kurtkę reprezentacji stała przede mną z dwoma kubkami gorącej herbaty. A jednak jest potrzebna w naszej reprezentacji.
-O dziękuje - powiedziałem biorąc od niej jeden z kubków. Po czym Kasia usiadła na ławce obok mnie. Siedzieliśmy przy telewizorze dzięki któremu mogliśmy obserwować to co dzieje się na skoczni. I właśnie miał skakać Krzysiek Biegun, miał nie najlepsze warunki, ale nie martwiłem się o to, ponieważ wiedziałem, że sobie poradzi. Widziałem wyraz twarzy Kasi była skupiona i uważnie patrzyła na to co będzie robił jej brat. Była jego największą i najwierniejszą fanką. Krzysiek usiadł na belce i po sygnale Matei zjechał w dół, wybił się drapieżnie z progu po czym ułożył się na narty. Leciał niczym Kasai. Wylądował na 139 metrze, sędziowie byli bardzo hojni, ponieważ dali mu po 19 co dało mu pierwsze miejsce, a w rezultacie zwycięstwo, ponieważ żaden już go nie przeskoczył.
-Jestem z niego dumna - powiedziała Kasia uśmiechając się szeroko.
-Ja też - powiedziałem i razem z nią zaczęliśmy się śmiać.
Kasia...
No, no mam utalentowanego braciszka. Nawet Kamil tak uważa, więc musi być w tym dużo prawdy. Ale nie powiem skoczył świetnie i sędziowie to docenili. Kocham go najbardziej na świecie.
-No i jak ? - ale nie cierpię jak mnie straszy. O mało co nie wylądowałam na ziemi gdyby mnie nie złapał Piotrek to wszyscy mieli by ze mnie pośmiewisko.
-Nie strasz mnie - powiedziałam przez zaciśnięte zęby piorunując go wzrokiem. Widziałam jak zerka porozumiewawczo na Klimka i Titusa.
-Przepraszam - powiedział a dwaj pozostali wyjęli zza pleców bukiety kwiatków. Dobra wydaję mi się, że coś przeskrobali.
-Za co? - spytałam. Bo nie powiem nie byłam nigdy za bardzo domyślnym człowiekiem. A już co do mojego brata to już w ogóle. To komnata tajemnic, może nie w wersji Harrego Pottera ale jednak komnata.
-Za wszystko - odpowiedzieli równocześnie. Zaczynam się ich już bać. Przerażają mnie.
-Ok - powiedziałam biorąc bukiety i kierując się do domku polskiej reprezentacji. Był pusty więc uznałam, że wszyscy poszli już do hotelu i oczywiście na mnie nie poczekali no ale czego ja mogłam się spodziewać? Wzięłam swoje rzeczy i poszłam w kierunku bramy wejściowej na skocznie. Kibiców już praktycznie na terenie obiektu nie było. Może poza kilkoma parami, które oglądały zachód słońca. Ten widok zawsze mnie powala na kolana. To jedyna rzecz dla której można oddać praktycznie wszystko.
-Tepes mówiłem Ci, żebyś uważał jak łazisz - usłyszałam za sobą niewyraźne głosy. Odwróciłam się a z domku, który znajdował się najbliżej wejścia wyszło czterech chłopaków.
-Oj Peter po co ten bulwers ?- spytał ten wyższy. Ta sytuacja wyglądała dość komicznie, ponieważ jeden z nich stał nie mógł powstrzymać się od śmiechu. A drugi przyglądał mu się uważnie i gromił go wzrokiem. Ale czemu ja miałabym się dziwić skoro identycznie jest u nas?
-Dobra idziemy panowie chyba, że wolicie spać tu niż w hotelu - powiedział ten którego znałam z nich wszystkich najlepiej. Był nim nie kto inny jak Jaka Hvala przyjaciel mojego brata.
-Kasia ? -spytał patrząc na mnie.
-Nie duch święty - powiedziałam zakładając przez ramię torbę, w której znajdował się laptop i inne cenne rzeczy. Jaka podszedł do mnie przywitał się i postanowił zapoznać mnie ze swoimi przyjaciółmi.
-A to moi kochani koledzy siostra Krzyśka Bieguna Kasia Biegun - powiedział szczerząc się przy tym chyba jak najszerzej umiał.
-No co ty naprawdę ? - spytał młodszy z Prevców.
-Tak się składa, że już się z nią znamy - uświadomił go Jurij. Miał rację bo może nie tyle co Krzysiek a Titus mnie z nimi zapoznał gdy tylko przyjechaliśmy na skocznie. Ale Jaka zapewne nie został o tym poinformowany.
-Idziesz może do hotelu ? - spytał Jaka. Kiwnęłam tylko głową.
-O no to jeśli chcesz to możemy Ci dotrzymać towarzystwa bo tak się składa, że mieszkamy w tym samym hotelu - powiedział Peter dumnie wypinając pierś.
-Czemu nie - powiedziałam uśmiechając się do nich i w towarzystwie czwórki Słoweńców opuściłam skocznię.
Kilka godzin później hotel
Piotr Żyła...
-Gwarantuję Ci cymbale, że następnym razem Twoje rzeczy wylądują za oknem - Maciek nie był w najlepszym humorze i wkurzał się o wszystko co się tylko dało. Czy to moja wina, że przez jego kretyńskie zachowanie nie ma przyjaciół tylko wrogów w kadrze? Niech się cieszy, że w ogóle mam z nim ten zakichany pokój. Bo se myślałem, żeby mieszkać z Wódką ale on ostatnio to jakiś taki dziwny jest więc uznałem, że lepiej będzie jak ja się z tym Kotem pomęczę się niż Wódce sesję psychologiczne prowadzić, bo ja to się na tym to się nie znam.
-Ty nie denerwuj się tak bo Ci ta żyłka na czole pęknie - powiedziałem se a on tylko mruknął coś pod nosem i wyszedł z pokoju trzaskając tak, że normalnie drzwi to by z zawiasami wyrwał. Postanowiłem, że pójdę na dół do kawiarni na jakieś ciastko czy coś bo niby dieta to mnie no ten tego obowiązuje, ale nikt nie mówił, że nie mogę. Szedłem sobie schodami i wpadłem na jakiegoś dziwnego Gregorka. Bardzo miły dzieciak z niego, ale dzisiaj to jakoś w ogóle go z nami nigdzie niema. W poprzednim sezonie siedział w swoim pokoju i nie można było go z niego wyciągnąć.
-Przepraszam Piotrek - powiedział uśmiechając się lekko do mnie, klepiąc mnie po ramieniu i idąc na górę, obejrzałem się za nim. Postałem jeszcze chwilkę i poszedłem dalej. Wszedłem se do restauracji i zauważyłem siedzącą razem z Diethardem, Hilde i Kamilem Kasię, śmiali się, pili chyba kawę i to bez Pitera nie ładnie, powinienem się teraz na nich obrazić, ale nie potrafię za słaby jestem.
-O Piotrek zapraszamy - powiedział Tom odsuwając krzesło obok siebie. Uśmiechnąłem się i se usiadłem bo co będę stał nie?
-O czym tak rozmawiacie ? - spytałem kładąc ręce na stole.
-A o wszystkim i o niczym - odpowiedział Thomas.
-U Ciebie to o niczym nie ? - spytałem uśmiechając się do niego. Nie powiem był jedynym skoczkiem z którym można było pogadać o najbardziej bez sensownych rzeczach.
-Oj Pieter Pieter - powiedział klepiąc mnie w ramię. Co oni mają z tym ramieniem już dziesiąty raz dzisiaj. Najpierw rano Maniek, później Hula, po nim Titus, po Titusie Mustaf, po Mustafie Łukasz po Łukaszu Kamil po Kamilu Robert po Robercie Krzysiek po Krzyśku Gregor po Gregoru Thomas.
-Co ? - spytałem ale on wybuchnął śmiechem jak wulkan lawą o i tyle było rozmowy z nim.
*********************************************************************************
Rozdział kolejny jest.
Co do długości może nie najlepsza, ale jakoś nie potrafię pisać dłuższego.
Dziękuję wam za wszystkie komentarze.
Polacy i drugie miejsce w drużynówce jesteśmy z nich dumni.
A to z facebooka Toma Hilde:
Pozdrawiam i życzę miłego wieczoru. :-)
Zacznę od zdjęcia z Tomem ;D Uwielbiam!;D
OdpowiedzUsuńCzęść zatytułowana Piotr Żyła? ... wyobrażałam sobie to wszystko mając jego sylwetkę przed oczyma. USTA same się śmieją!
Rozdział bardzo mi się podoba , chociaż mam jedno ale ...
GREGOR , a raczej jego brak :(..
Mega dzień !♥
Ann.
http://difficult-love-austria.blogspot.com/