Gregor...
Dzisiejszy trening jak najbardziej na plus. Ale u Thomasa to nie byłbym takiego zdania. Jakiś rozkojarzony łazi i już kolejny raz z rzędu do jego pokoju przychodzi Kasia i wychodzi z niego wkurzona. Jestem ciekaw co on znowu wymyślił. Bo nie że coś, ale po nim to się można wszystkiego spodziewać. Niby jest ojcem, ale cały czas zachowuje się jak dziecko. Z resztą, który z nas się tak nie zachowuję. No i gdzie jest ten telefon. Kraft zrobił taki bajzel, że niczego tu nie można znaleźć. A na dodatek teraz dzwoni, a jeśli to ktoś ważny to Stefan zapłaci mi za to głową, chociaż niczego mu nie ujmując to jego głowa nie przedstawia dla mnie żadnej wartości. 'Numer nieznany'. Ciekawe kto nieznany próbuję się do mnie dodzwonić.
-Halo
-Cześć Gregor to ja.
-Kristina ?
-Tak. Greg pamiętasz jak mówiłeś, że mogę przyjść do Ciebie z każdym problemem mimo tego, że nie jestem z Thomasem ?
-No tak.
-Mam pewien problem i chciałam się komuś wygadać.
-Jasne, to co za dwie godziny w kawiarni koło skoczni ?
-Będę. Dzięki jesteś super przyjacielem.
-Nie ma za co.
-Pa
-Cześć
Jestem ciekawy co się stało. Kristina nie jest taka zła jak się wszystkim wydaję. Ona z tym całym Niemcem to nawet nie była. Ten piłkarz od siedmiu boleści chciał się na nim zemścić za coś tam i uznał, że jak uwiedzie Kristę to będą kwita. Ona bardzo żałowała tego, więc postanowiła nie ranić Thomasa i wyjechać. Udawała, że wszystko jest w porządku, nawet przede mną. Ale mnie tak łatwo oszukać to się nie da. Widziałem, że coś jest nie tak. Jako jedyny widywałem się z nią jak najczęściej się tylko dało. Wiedziałem o wszystkim, ale ona prosiła, żebym nikomu nie mówił, więc tak zrobiłem. Nie wiem co ona przez to chcę osiągnąć. Przecież jeśli go kocha a z tamtym nic nie było z jej strony, to powinna mu to powiedzieć. A nie wyjeżdżać zostawiając jedynie list w którym go w gruncie rzeczy okłamała. Siedział później u mnie cały tydzień i mówił, że jego życie już nie ma sensu, że Lily to już nie będzie widywał i tak dalej i tak dalej. Normalnie baba nie chłop. Ale co ja mogłem? Nic.
-A ty gdzie się wybierasz ? - spytał Kraft odrywając wzrok od laptopa. A co go to obchodzi?
-Na spacer - powiedziałem, on tylko przewrócił oczami i wrócił do wcześniej wykonywanej czynności cokolwiek by to było. Wziąłem kurtkę i wyszedłem z pokoju, w holu mijając uśmiechniętych od ucha do ucha Kamila, Piotrka i Stefcia. Ale ja się im nie dziwie mają w reprezentacji Krzyśka więc chodzą jakby milion w totka wygrali. Choć z drugiej strony to Biegun to dobra inwestycja. Straszny ziąb dzisiaj. A mówią, że koniec listopada to jeszcze jesień. Tak się zastanawiam o co może chodzić?
-Cześć - powiedziałem podchodząc do stolika przy którym siedziała.
-Cześć - odpowiedziała, ale nie była za wesoła. Była smutna. A może zła ?
-Co jest ? - spytałem siadając na przeciwko niej.
-Chodzi o Thomasa - powiedziała uśmiechając się gdy wypowiadała jego imię. Mogłem się domyśleć, że chodzi o jej księcia z bajki.
-Dopiero teraz ? - spytałem patrząc na nią tak jak mój ojciec na mnie gdy powiedziałem mu, że chcę skakać.
-Wiedziałam - powiedziała po cichu, myślała, że nie usłyszę. No aż tak źle to jeszcze z moim słuchem nie jest.
-No ja myślę. Skoro każesz mi okłamywać mojego najlepszego kumpla. - odpowiedziałem podpierając brodę ręką.
-To nie jest okłamywanie go, po prostu wiem, że go zraniłam. I wiem, że nie ma już na nic nadziei. Ale jego wczorajsza wiadomość... - i tu urwała. No no czyżby nasz pan idealny postanowił walczyć o swoją miłość ?
-Co za wiadomość ? - spytałem, pewnie uzna mnie za wścibskiego, ale jakby nie patrzeć to nazywa mnie przyjacielem. A przyjaciel ma prawo wiedzieć. Podała mi telefon.
Kristina wiem, że może nie powinienem Ci tego pisać, ale raz się żyję. Przykro mi z powodu Twojego i tego całego Mario. Mam nadzieję, że jakoś się trzymasz. Jeśli będziesz gdzieś niedaleko Klinghental to może jest szansa na to, żebyśmy wybrali się z Lily na jakiś spacer. Przemyśl. Morgi.
-Nie to, że coś, ale moim zdaniem powinnaś na jego propozycję przystać - powiedziałem. Wiem, że za to co zamierzam zrobić to któreś z nich mnie znienawidzi, albo obydwoje ale to moi przyjaciele. I chcę, żeby byli szczęśliwi.
-Myślisz ? - spytała, patrząc na mnie błagalnie. Ja nie myślę ja to wiem kochana, ja to bardzo dobrze wiem.
-Tak - powiedziałem wstając od stolika i opuszczając budynek. Tym samym zostawiając Kris z jej myślami. Czas zabawić się w swatkę. pomyślałem trąc dłonią o dłoń.
Kristina wiem, że może nie powinienem Ci tego pisać, ale raz się żyję. Przykro mi z powodu Twojego i tego całego Mario. Mam nadzieję, że jakoś się trzymasz. Jeśli będziesz gdzieś niedaleko Klinghental to może jest szansa na to, żebyśmy wybrali się z Lily na jakiś spacer. Przemyśl. Morgi.
-Nie to, że coś, ale moim zdaniem powinnaś na jego propozycję przystać - powiedziałem. Wiem, że za to co zamierzam zrobić to któreś z nich mnie znienawidzi, albo obydwoje ale to moi przyjaciele. I chcę, żeby byli szczęśliwi.
-Myślisz ? - spytała, patrząc na mnie błagalnie. Ja nie myślę ja to wiem kochana, ja to bardzo dobrze wiem.
-Tak - powiedziałem wstając od stolika i opuszczając budynek. Tym samym zostawiając Kris z jej myślami. Czas zabawić się w swatkę. pomyślałem trąc dłonią o dłoń.
Kasia...
-Thomas ogarnij się - powiedziałam słuchając opowiadań Morgensterna. I wiecie do jakiego doszłam wniosku, otworzę poradnie dla złamanych serc, ten interes mi się opłaci. Już kolejny raz z rzędu pomagam wybitnemu skoczkowi z rozpoznaniem swojego uczucia. Koszmar po prostu. Można powiedzieć, że wiem jak czuję się ksiądz słuchając jak ludzie opowiadają mu swoje życiorysy, bo w tym przypadku nie jest inaczej.
-Ale przecież nic nie zrobiłem - powiedział.
-Tylko cały czas gadasz zamiast coś zrobić - powiedziałam odwracając się w jego kierunku.
-Niby co mam zrobić ? - spytał. A co ja wyrocznia jestem ? Doświadczenie w miłości mam takie jak Kopernik w balecie czyli zapewne żadne.
-Nie wiem, rusz tą swoją łepetyną panie lament - odpowiedziałam stukając w jego głowę. On powiedział coś pod nosem i zrobił podobnie jak ja wcześniej.
-Dobra - powiedział, wstając z mojego łóżka po czym opuszczając mój pokój, w którym ostatnio zaczęło brakować miejsca dla czystego niemieckiego powietrza. Rzuciłam się na łóżko i postanowiłam chwilę odpocząć, ale jak to u mnie nie było to łatwą czynnością, ponieważ drzwi mojego pokoju otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wszedł zły Kubacki a za nim rozbawiony Miętus oho będzie się działo.
-Kaśka trzymaj mnie bo mu tak przyfasolę, że mu żaden chirurg nie pomoże - powiedział blondyn podchodząc do mnie i odwracając się twarzą do Titusa.
-Przecież nic takiego nie zrobiłem, powiedziałem tylko co myślę - odpowiedział Krzysiek we własnej obronie. No no chyba Titus musi sobie znaleźć adwokata.
-Tak to bardzo ciekawe. Nie wiedziałem, że masz o mnie tak złe zdanie - powiedział blondyn zakładając na klatkę piersiową dłonie i przenosząc ciężar ciała na prawą nogę, pozycja bojowa Mustafa. Dobrze, że nie jestem na miejscu Miętusa. Nagle do pokoju wszedł Gregor ale widząc dwóch skoczków i minę Kubackiego zawahał się czy wejść, więc postanowił stanąć w miejscu.
-Kasia mogę Cię prosić na chwilę ? - spytał, a ja mówiąc szczerze dziękowałam mu, że przyszedł. Wstałam z łóżka i omijając szerokim łukiem Dawida opuściłam pokój.
-Co się stało ? - spytałam widząc dziwny wyraz twarzy Schlierenzauera.
-Chodzi o Thomasa i Kristinę - powiedział.
-A dokładniej ? - spytałam. Wiedziałam, że Gregor dobrze żyje z byłą dziewczyną Thomasa.
-Bo poradziłem jej, żeby się z nim spotkała no i teraz trochę tego żałuję - powiedział spuszczając głowę.
-Ej powiem Ci to tylko dlatego, że przyjaźnisz się z Thomasem on nadal ją kocha. - odpowiedziałam a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.
-To skoro już Cię stamtąd wyciągnąłem co powiesz na mały spacer i jakieś ciastko ? - spytał uśmiechając się lekko. Nie powiem nie miałam ochoty wracać do mojego pokoju.
-Czemu nie - powiedziałam podpierając się o jego ramię.
Jest Gregor;D! ♥
OdpowiedzUsuńTakk! Nawet dużo Gregor'a za co dziękuje....
Co do momentów z Kristiną , wybacz , ale nie potrafię wyobrazić sobie sympatycznej blondynki;D
Thomas? ..najlepiej żeby wszyscy zrobili wszystko za niego , a on książę będzie czekał aż mu na tacy podadzą...
Odcinek rewelacja.
Pozdrawiam , Ann.
Zapraszam : http://let---it---go.blogspot.com/2014/04/x.html
OdpowiedzUsuń