Kilka dni później
Krzysiek....
No i Kaśka mnie opuszcza,
wyjeżdża do Austrii na miesiąc. Rozumiecie to cały miesiąc. Do
jakiś tamtejszych sportowców. Nie to, że jestem zazdrosny, bo nie
jestem, ale przez miesiąc siedzieć samemu w domu. Co prawda mam
dziewczynę Julię, ale to nie to samo. Julka na mnie nie wrzeszczy,
nie ma o byle głupotę pretensji, nie focha się o byle co.
-Dobra będę się zbierać
bo mi samolot odleci. – powiedziała Kasia patrząc na tablicę
odlotów i przylotów. Jej wzrok utkwił na jednej pozycji długiej
listy. Mianowicie locie do Wiednia. Miała jeszcze dziesięć minut
do odprawy, więc się jej w sumie nie dziwie, że się
niecierpliwiła. Po prostu bała się, że nie zdąży.
-Musisz? - brawo Biegun
lepszego pytania to ty wymyślić nie możesz? Jasne, że musi jeśli
chce zdać te cholerne studia.
-Muszę braciszku ale będę
dzwonić i pisać jak tylko najczęściej się da. - powiedziała
całując mnie w policzek. Już zaczynam za nią tęsknić, pomimo
tego, że ona nadal tu stoi.
-Dobra leć –
odpowiedziałem przytulając ją mocno do siebie.
-Zadzwonię jak dojadę –
powiedziała, pomachała mi i odeszła. Stałem patrząc jak odchodzi
gdy z mojej kieszeni wydobyła się ta wkurzająca melodia
oznaczająca, że ktoś ośmiela mi się przeszkadzać. Nie patrzyłem
na wyświetlacz, zresztą myślami byłem cały czas przy mojej
siostrzyczce.
-Tak słucham ? - spytałem
obojętnie.
-Gdzie ty jesteś ? -
dzwonił Kamil, a więc zapomniałem o treningu. Ekstra. Normalnie
świetnie, tak chyba mogę przestać marzyć o Pucharze Świata.
-Na lotnisku –
powiedziałem z lekkim zawahaniem. Nie powiem troszeczkę bałem się
jego reakcji, albo ich.
-Co ty robisz, ty na
lotnisku? - bingo pan Stochu nie był sam, bo słuchawkę wyrwał mu
nie kto inny jak Żyła.
-Kasia wyjeżdża to ją na
lotnisko przywiozłem – ale geniusz, co ja mogę robić na
lotnisku? Na razie nigdzie się nie wybieram no chyba, że ktoś ma
co do mojej osoby inne plany.
-Jak to wyjeżdża ? - no i
jest trzeci. Pan Hula też najwyraźniej nie zadowolony z takiego
obrotu sprawy. To jeśli oni są nie zadowoleni to co ja mam
powiedzieć? Jeśli to jakby nie patrzyć moja siostra?
-Tak właściwie to już
wyjechała – powiedziałem widząc jak samolot do Austrii właśnie
oderwał się od ziemi.
-A gdzie? - spytał bardzo
zaciekawiony Stoch. A mówił wam ktoś, że ciekawość to pierwszy
stopień do piekła? Wcale się nie zdziwię jak nie.
-Do Austrii –
odpowiedziałem udając się w kierunku wyjścia z lotniska w
Krakowie. Jestem ciekawy ile jeszcze będą ze mną przez ten telefon
rozmawiać. No i sam stąpam po kruchym lodzie.
-I się nie pożegnała? -
spytał smutnym głosem Żyła.
-Będę za godzinę na
skoczni to pogadamy. Powiedzcie trenerowi, że się spóźnię –
powiedziałem i gdy usłyszałem ich potwierdzenie rozłączyłem
się. Wsiadłem do samochodu i udałem się w drogę do Zakopanego.
Piotrek....
No nie no. Ja już se
myślałem, że se będę miał przyjaciółkę a tu ona wyjeżdża.
Nie no ja to jestem bardzo tym zawiedziony. Nawet się mała nie
pożegnała. I co teraz? Co teraz Pieter zrobi? Z Kasią mógł sobie
pogadać i ona zawsze mu coś doradziła a teraz to co ze mną?
Zostałem bez pani psycholog.
-Ty Żyła nie łam się tak
wróci też tęsknie za swoją siostrą. - powiedział Bieguś
siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem. Jestem bardzo
wrażliwy, i choć jestem facetem to umiem płakać i często mi to
się no zdarza. Moja Justysia mówi, że mam coś z kobiety. Choć
jakby się tak zastanowić to coś może z tego być prawdą.
-Smutno mi bo nie mam już
przyjaciółki – powiedziałem obejmując jego tak jak on mnie
wcześniej.
-Ale masz mnie a to
właściwie poza tym, że jestem chłopakiem żadna różnica –
odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Dobra mina do złej gry.
Niezły aktor.
-Dobre i to – powiedziałem
uśmiechając się szeroko.
Kasia....
Lot nie był taki zły,
nigdy wcześniej nie latałam samolotem, więc szczerze mówiąc
bałam się tego. Już tęsknie za Krzyśkiem, Julką i chłopakami z
drużyny mojego brata. Lotnisko w Wiedniu bardzo różniło się od
tego w Krakowie, ale może dlatego, że nigdy nie byłam poza
granicami mojego państwa. Dziekan Kowal oczywiście nie raczył mi
powiedzieć kto mnie odbierze z lotniska. On i te jego głupie
niespodzianki. Cóż trzeba liczyć na ud szczęścia.
-Przepraszam ty jesteś
Kasia Biegun – dość wysoki mężczyzna w wieku około
czterdziestu lat, stał przede mną. Dam sobie uciąć rękę, że
gdzieś już go widziałam tylko nie mogę sobie przypomnieć gdzie.
-Tak – byłam niepewna. I
to było słychać. Zawsze tak mam gdy się denerwuję. Mężczyzna
wyciągnął w moim kierunku dłoń i lekko się uśmiechnął.
-Alexander Pointner będzie
pani pracowała dla mojej reprezentanci. - powiedział, no i teraz
wszystko jasne, ale ja jestem domyślna.
-To super, tak się składa,
że akurat skoki narciarskie bardzo lubię – odpowiedziałam lekko
się do niego uśmiechając. Wydawał się być bardzo sympatyczny. A
nie to co jej opowiadał o nim Stefan Kraft.
-No wiesz z tego co wiem to
jesteś siostrą Krzyśka więc powinnaś lubić – powiedział
biorąc jej walizkę, która stała obok jednego z krzeseł.
-Ale ja mogę sama, naprawdę
– powiedziałam próbując mu ją zabrać, ale niestety pan
Pointner jej nie pozwolił. I udał się w kierunku drzwi, które
wyprowadzały na parking Wiedeńskiego lotniska. To miasto tak bardzo
mi się spodobało. Było inne niż miasta w Polsce. Zakochałam się
w nim i już czułam, że będzie mi się z Austrią bardzo trudno
pożegnać.
-Zapraszam – z rozmyśleń
wyrwał mnie głos austriackiego trenera. Stał przy czarnym
terenowym samochodzie i wskazywał dłonią na miejsce po drugiej
stronie. Uśmiechnęłam się i usiadłam tam gdzie wcześniej
pokazał mi mężczyzna. Jechaliśmy może z godzinę, rozmawialiśmy.
Pan Alexander opowiadał mi dużo o zawodnikach z jego reprezentacji,
o tym co będę miała tam robić. I powiedział mi również, że
jak raz zacznę się z nimi zadawać to już na zawsze będę od nich
uzależniona, bynajmniej on tak ma. Jego dom rodzinny znajdował się
na peryferiach stolicy Austrii. Duży z pięknym ogrodem i widokiem
na góry. Podjechał pod ogrodzenie. Powiedział mi żebym chwilę na
niego poczekała, bo on musi skoczyć po swoje rzeczy i pożegnać
się ze swoją małżonką. Wrócił po kilkunastu minutach
oznajmiając przy tym, że będziemy mieszkać w domu jego syna w
Insbrucku.
-To jesteśmy na miejscu –
dom pod który podjechał był bardzo podobny do tego w Wiedniu.
Postawiliśmy walizki na tarasie, mężczyzna zapukał i po chwili
drzwi otworzył nam wysoki brunet nawet podobny do trenera.
Uśmiechnął się na widok ojca.
-Cześć synu, przywiozłem
Ci gości. To jest Kasia Biegun siostra Krzyśka Bieguna –
powiedział pokazując na mnie. Nie powiem czułam się dziwnie,
chłopak patrzył na mnie takim ciepłym wzrokiem. Ale nie tylko dla
tego miałam mieszkać z dwoma obcymi mi mężczyznami, ale to tylko
miesiąc i tym faktem sobie poprawiałam humor.
-Zapraszam – powiedział
otwierając szerzej drzwi i biorąc ode mnie walizkę. Poczułam ulgę
widząc w salonie szatynkę siedzącą w salonie. Ona również się
uśmiechnęła na mój widok, bo tylko ja wtedy weszłam do
pomieszczenia.
-Ty jesteś Kasia? -
spytała.
-Tak – odpowiedziałam,
wiem nie było to zbyt inteligentna odpowiedz ale cóż. Dobre i to.
-Klara miło mi jestem
narzeczoną Luisa – powiedziała ze szczerym uśmiechem na twarzy.
Stefan Kraft ….
Tak i znów się zaczynają
treningi, spotkania z moimi kumplami z drużyny czyli trzeba
przygotować się na najgorsze. Trener mówił coś, że mamy mieć
kogoś nowego w zespole trenerskim czy coś takiego. Jak to kolejny
przemądrzalec to obiecuje sam sobie nie wytrzyma dwóch dni bo mu te
dni będę uprzykrzał. Dobra stoję pod domem Schlierenzauera dobre
pół godziny, a ten że tak powiem ślimak rusza się jakby chciał
a nie mógł. Jak się spóźnimy to On tego gorzko pożałuje.
-Sorki stary ale musiałem
coś zrobić ? - powiedział wsiadając do samochodu. Tak wolę nie
wiedzieć co. Aż tak bardzo mi na tym nie zależy.
-Dobra ruszamy bo jeszcze
trzeba po Thomasa na dworzec zajechać – powiedziałem przekręcając
kluczyk w stacyjce i odjeżdżając spod domu Gregora. Na dworzec
zajechaliśmy równo z pociągiem więc Thomas nie musiał na nas
czekać ani my na niego.
-Siemka chłopaki –
powiedział zajmując miejsce z tyłu. Odpowiedzieliśmy mu z
Gregorem tak jak on nam tylko oczywiście w liczbie pojedynczej.
-To co ruszamy? - spytałem
oni kiwnęli głową i już po chwili byliśmy w dalszej drodze do
Insbrucka. Gdy zajechaliśmy pod skocznie wybiła godzina 14. Tak ma
się to wyczucie czasu nie? Mieliśmy jeszcze dokładnie pół
godziny. Więc wolnym krokiem szliśmy w kierunku skoczni. Pointner
już był i krzątał się między domkami. Nie był zły wręcz
przeciwnie zadowolony i uśmiechnięty. Zauważył nam i wskazał na
salę konferencyjną. Powiedział, że mamy tam iść bo zaraz będzie
zebranie. Weszliśmy do pomieszczenia w którym byli już Wolfgang i
Andreas siedzieli i rozmawiali na różne tematy. Młodziki też były
i tak jak to oni żyli w swoim świecie.
-Co tam ? - spytał Kofi
podchodząc do nas. I siadając pomiędzy nami.
-Nic – odpowiedział mu
Gregor a zrobił to w taki smętny sposób, że normalnie tylko go w
ten pusty baniak grzmotnąć.
-Ty i te Twoje humorki –
powiedział Thomas rozglądając się po pomieszczeniu. Nie powiem
też się niecierpliwiłem.
-Dobra dajcie mi święty
spokój – chrząknął i usiadł obok Dietharta. Po chwili wszedł
Pointner za nim reszta trenerów i... Kasia?
-Dzień dobry panowie chcę
wam przedstawić Kasię Biegun siostrę Krzyśka Bieguna będzie
przez miesiąc waszym psychologiem. - powiedział uśmiechając się
szeroko. Nie no szok normalny szok.
***********************
Jest kolejny rozdział. Bardzo przepraszam że dopiero teraz ale ostatnio mam sporo różnych rzeczy do zrobienia. Dziekuje za komentarze pod ostatnimi postami. Cieszę się, że są osoby, które to czytają.
Czekam na wasze opinię.
Z każdym odcinkiem podoba mi się coraz bardziej !
OdpowiedzUsuńPoza ty odcinek odpowiedniej długości! ;D
Pisz szybko kolejny.
P.S Mogłabyś zrobić coś z tą czcionką? Nie zbyt dobrze się czyta całą historię.
difficult-love-austria.blogspot.com
Dziękuje za komentarz. Czcionka już poprawiona.
Usuń