sobota, 15 marca 2014

Trzeci

Kilka dni później

Krzysiek....
No i Kaśka mnie opuszcza, wyjeżdża do Austrii na miesiąc. Rozumiecie to cały miesiąc. Do jakiś tamtejszych sportowców. Nie to, że jestem zazdrosny, bo nie jestem, ale przez miesiąc siedzieć samemu w domu. Co prawda mam dziewczynę Julię, ale to nie to samo. Julka na mnie nie wrzeszczy, nie ma o byle głupotę pretensji, nie focha się o byle co.
-Dobra będę się zbierać bo mi samolot odleci. – powiedziała Kasia patrząc na tablicę odlotów i przylotów. Jej wzrok utkwił na jednej pozycji długiej listy. Mianowicie locie do Wiednia. Miała jeszcze dziesięć minut do odprawy, więc się jej w sumie nie dziwie, że się niecierpliwiła. Po prostu bała się, że nie zdąży.
-Musisz? - brawo Biegun lepszego pytania to ty wymyślić nie możesz? Jasne, że musi jeśli chce zdać te cholerne studia.
-Muszę braciszku ale będę dzwonić i pisać jak tylko najczęściej się da. - powiedziała całując mnie w policzek. Już zaczynam za nią tęsknić, pomimo tego, że ona nadal tu stoi.
-Dobra leć – odpowiedziałem przytulając ją mocno do siebie.
-Zadzwonię jak dojadę – powiedziała, pomachała mi i odeszła. Stałem patrząc jak odchodzi gdy z mojej kieszeni wydobyła się ta wkurzająca melodia oznaczająca, że ktoś ośmiela mi się przeszkadzać. Nie patrzyłem na wyświetlacz, zresztą myślami byłem cały czas przy mojej siostrzyczce.
-Tak słucham ? - spytałem obojętnie.
-Gdzie ty jesteś ? - dzwonił Kamil, a więc zapomniałem o treningu. Ekstra. Normalnie świetnie, tak chyba mogę przestać marzyć o Pucharze Świata.
-Na lotnisku – powiedziałem z lekkim zawahaniem. Nie powiem troszeczkę bałem się jego reakcji, albo ich.
-Co ty robisz, ty na lotnisku? - bingo pan Stochu nie był sam, bo słuchawkę wyrwał mu nie kto inny jak Żyła.
-Kasia wyjeżdża to ją na lotnisko przywiozłem – ale geniusz, co ja mogę robić na lotnisku? Na razie nigdzie się nie wybieram no chyba, że ktoś ma co do mojej osoby inne plany.
-Jak to wyjeżdża ? - no i jest trzeci. Pan Hula też najwyraźniej nie zadowolony z takiego obrotu sprawy. To jeśli oni są nie zadowoleni to co ja mam powiedzieć? Jeśli to jakby nie patrzyć moja siostra?
-Tak właściwie to już wyjechała – powiedziałem widząc jak samolot do Austrii właśnie oderwał się od ziemi.
-A gdzie? - spytał bardzo zaciekawiony Stoch. A mówił wam ktoś, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła? Wcale się nie zdziwię jak nie.
-Do Austrii – odpowiedziałem udając się w kierunku wyjścia z lotniska w Krakowie. Jestem ciekawy ile jeszcze będą ze mną przez ten telefon rozmawiać. No i sam stąpam po kruchym lodzie.
-I się nie pożegnała? - spytał smutnym głosem Żyła.
-Będę za godzinę na skoczni to pogadamy. Powiedzcie trenerowi, że się spóźnię – powiedziałem i gdy usłyszałem ich potwierdzenie rozłączyłem się. Wsiadłem do samochodu i udałem się w drogę do Zakopanego.

Piotrek....
No nie no. Ja już se myślałem, że se będę miał przyjaciółkę a tu ona wyjeżdża. Nie no ja to jestem bardzo tym zawiedziony. Nawet się mała nie pożegnała. I co teraz? Co teraz Pieter zrobi? Z Kasią mógł sobie pogadać i ona zawsze mu coś doradziła a teraz to co ze mną? Zostałem bez pani psycholog.
-Ty Żyła nie łam się tak wróci też tęsknie za swoją siostrą. - powiedział Bieguś siadając obok mnie i obejmując mnie ramieniem. Jestem bardzo wrażliwy, i choć jestem facetem to umiem płakać i często mi to się no zdarza. Moja Justysia mówi, że mam coś z kobiety. Choć jakby się tak zastanowić to coś może z tego być prawdą.
-Smutno mi bo nie mam już przyjaciółki – powiedziałem obejmując jego tak jak on mnie wcześniej.
-Ale masz mnie a to właściwie poza tym, że jestem chłopakiem żadna różnica – odpowiedział z lekkim uśmiechem na twarzy. Dobra mina do złej gry. Niezły aktor.
-Dobre i to – powiedziałem uśmiechając się szeroko.

Kasia....
Lot nie był taki zły, nigdy wcześniej nie latałam samolotem, więc szczerze mówiąc bałam się tego. Już tęsknie za Krzyśkiem, Julką i chłopakami z drużyny mojego brata. Lotnisko w Wiedniu bardzo różniło się od tego w Krakowie, ale może dlatego, że nigdy nie byłam poza granicami mojego państwa. Dziekan Kowal oczywiście nie raczył mi powiedzieć kto mnie odbierze z lotniska. On i te jego głupie niespodzianki. Cóż trzeba liczyć na ud szczęścia.
-Przepraszam ty jesteś Kasia Biegun – dość wysoki mężczyzna w wieku około czterdziestu lat, stał przede mną. Dam sobie uciąć rękę, że gdzieś już go widziałam tylko nie mogę sobie przypomnieć gdzie.
-Tak – byłam niepewna. I to było słychać. Zawsze tak mam gdy się denerwuję. Mężczyzna wyciągnął w moim kierunku dłoń i lekko się uśmiechnął.
-Alexander Pointner będzie pani pracowała dla mojej reprezentanci. - powiedział, no i teraz wszystko jasne, ale ja jestem domyślna.
-To super, tak się składa, że akurat skoki narciarskie bardzo lubię – odpowiedziałam lekko się do niego uśmiechając. Wydawał się być bardzo sympatyczny. A nie to co jej opowiadał o nim Stefan Kraft.
-No wiesz z tego co wiem to jesteś siostrą Krzyśka więc powinnaś lubić – powiedział biorąc jej walizkę, która stała obok jednego z krzeseł.
-Ale ja mogę sama, naprawdę – powiedziałam próbując mu ją zabrać, ale niestety pan Pointner jej nie pozwolił. I udał się w kierunku drzwi, które wyprowadzały na parking Wiedeńskiego lotniska. To miasto tak bardzo mi się spodobało. Było inne niż miasta w Polsce. Zakochałam się w nim i już czułam, że będzie mi się z Austrią bardzo trudno pożegnać.
-Zapraszam – z rozmyśleń wyrwał mnie głos austriackiego trenera. Stał przy czarnym terenowym samochodzie i wskazywał dłonią na miejsce po drugiej stronie. Uśmiechnęłam się i usiadłam tam gdzie wcześniej pokazał mi mężczyzna. Jechaliśmy może z godzinę, rozmawialiśmy. Pan Alexander opowiadał mi dużo o zawodnikach z jego reprezentacji, o tym co będę miała tam robić. I powiedział mi również, że jak raz zacznę się z nimi zadawać to już na zawsze będę od nich uzależniona, bynajmniej on tak ma. Jego dom rodzinny znajdował się na peryferiach stolicy Austrii. Duży z pięknym ogrodem i widokiem na góry. Podjechał pod ogrodzenie. Powiedział mi żebym chwilę na niego poczekała, bo on musi skoczyć po swoje rzeczy i pożegnać się ze swoją małżonką. Wrócił po kilkunastu minutach oznajmiając przy tym, że będziemy mieszkać w domu jego syna w Insbrucku.
-To jesteśmy na miejscu – dom pod który podjechał był bardzo podobny do tego w Wiedniu. Postawiliśmy walizki na tarasie, mężczyzna zapukał i po chwili drzwi otworzył nam wysoki brunet nawet podobny do trenera. Uśmiechnął się na widok ojca.
-Cześć synu, przywiozłem Ci gości. To jest Kasia Biegun siostra Krzyśka Bieguna – powiedział pokazując na mnie. Nie powiem czułam się dziwnie, chłopak patrzył na mnie takim ciepłym wzrokiem. Ale nie tylko dla tego miałam mieszkać z dwoma obcymi mi mężczyznami, ale to tylko miesiąc i tym faktem sobie poprawiałam humor.
-Zapraszam – powiedział otwierając szerzej drzwi i biorąc ode mnie walizkę. Poczułam ulgę widząc w salonie szatynkę siedzącą w salonie. Ona również się uśmiechnęła na mój widok, bo tylko ja wtedy weszłam do pomieszczenia.
-Ty jesteś Kasia? - spytała.
-Tak – odpowiedziałam, wiem nie było to zbyt inteligentna odpowiedz ale cóż. Dobre i to.
-Klara miło mi jestem narzeczoną Luisa – powiedziała ze szczerym uśmiechem na twarzy.

Stefan Kraft ….
Tak i znów się zaczynają treningi, spotkania z moimi kumplami z drużyny czyli trzeba przygotować się na najgorsze. Trener mówił coś, że mamy mieć kogoś nowego w zespole trenerskim czy coś takiego. Jak to kolejny przemądrzalec to obiecuje sam sobie nie wytrzyma dwóch dni bo mu te dni będę uprzykrzał. Dobra stoję pod domem Schlierenzauera dobre pół godziny, a ten że tak powiem ślimak rusza się jakby chciał a nie mógł. Jak się spóźnimy to On tego gorzko pożałuje.
-Sorki stary ale musiałem coś zrobić ? - powiedział wsiadając do samochodu. Tak wolę nie wiedzieć co. Aż tak bardzo mi na tym nie zależy.
-Dobra ruszamy bo jeszcze trzeba po Thomasa na dworzec zajechać – powiedziałem przekręcając kluczyk w stacyjce i odjeżdżając spod domu Gregora. Na dworzec zajechaliśmy równo z pociągiem więc Thomas nie musiał na nas czekać ani my na niego.
-Siemka chłopaki – powiedział zajmując miejsce z tyłu. Odpowiedzieliśmy mu z Gregorem tak jak on nam tylko oczywiście w liczbie pojedynczej.
-To co ruszamy? - spytałem oni kiwnęli głową i już po chwili byliśmy w dalszej drodze do Insbrucka. Gdy zajechaliśmy pod skocznie wybiła godzina 14. Tak ma się to wyczucie czasu nie? Mieliśmy jeszcze dokładnie pół godziny. Więc wolnym krokiem szliśmy w kierunku skoczni. Pointner już był i krzątał się między domkami. Nie był zły wręcz przeciwnie zadowolony i uśmiechnięty. Zauważył nam i wskazał na salę konferencyjną. Powiedział, że mamy tam iść bo zaraz będzie zebranie. Weszliśmy do pomieszczenia w którym byli już Wolfgang i Andreas siedzieli i rozmawiali na różne tematy. Młodziki też były i tak jak to oni żyli w swoim świecie.
-Co tam ? - spytał Kofi podchodząc do nas. I siadając pomiędzy nami.
-Nic – odpowiedział mu Gregor a zrobił to w taki smętny sposób, że normalnie tylko go w ten pusty baniak grzmotnąć.
-Ty i te Twoje humorki – powiedział Thomas rozglądając się po pomieszczeniu. Nie powiem też się niecierpliwiłem.
-Dobra dajcie mi święty spokój – chrząknął i usiadł obok Dietharta. Po chwili wszedł Pointner za nim reszta trenerów i... Kasia?

-Dzień dobry panowie chcę wam przedstawić Kasię Biegun siostrę Krzyśka Bieguna będzie przez miesiąc waszym psychologiem. - powiedział uśmiechając się szeroko. Nie no szok normalny szok.  
                                ***********************
Jest kolejny rozdział. Bardzo przepraszam że dopiero teraz ale ostatnio mam sporo różnych rzeczy do zrobienia. Dziekuje za komentarze pod ostatnimi postami. Cieszę się, że są osoby, które to czytają. 
Czekam na wasze opinię.

2 komentarze:

  1. Z każdym odcinkiem podoba mi się coraz bardziej !
    Poza ty odcinek odpowiedniej długości! ;D
    Pisz szybko kolejny.
    P.S Mogłabyś zrobić coś z tą czcionką? Nie zbyt dobrze się czyta całą historię.
    difficult-love-austria.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz. Czcionka już poprawiona.

      Usuń

Jeśli czytasz to zostaw po sobie znak w formie komentarza. Bo to motywuje do działania.